1% podatku dla Stowarzyszenia Nautica – przypominamy i polecamy się. 😊

W zeszłą niedzielę mimo niepogody, Ela i Ewa spróbowały swoich sił w rozprowadzaniu ulotek Stowarzyszenia. Oto krótka relacji Eli.
Wraz z Ewą na przekór pogodzie mając w swoich zasobach ulotki i cukierki, umówiłyśmy się na kawę w Fresh Coffee & Kitchen. Kierując się na miejsce spotkania tramwajem, rozsiewając uśmiech postanowiłam rozprawić się z całą zawartością koszyka i Lajkonika – częstując pasażerów cukierkami i ulotkami. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że w momencie jest mi nad wyraz gorąco i pot leje się stróżką po kręgosłupie, nie sądziłam iż rozdawanie ulotek jest takie trudne i emocjonujące.
Nie poddałam się, zmieniwszy numer linii, zapominając z wrażenia skasować bilet, gdyż miesięczny nie obejmował obranego kierunku rozdawałam uśmiechy, krówki i ulotki.
Niewiele później dotarłam na umówione miejsce, kawa i ciasteczko zamówione. Koszyk na stole, a w nim informacje o „Nas” i łakocie. Objadając się pysznym ciastem marchewkowym oraz popijając pyszną kawą zastanawiałyśmy się z Ewą jak możemy podzielić się z naszymi koleżankami i kolegami tym, co czujemy tu i teraz. Jest ciepło, przyjemnie, w tle da się usłyszeć miłą muzykę. Za oknem przestrzeń, którą ja osobiście cenię. Ewę, moją towarzyszkę tego dnia przyciągało coś innego. Móc z góry popatrzeć na dachy kamienic i kościołów, móc popatrzeć na ludzi spacerujących w deszczu i słońcu Ewa może wtedy kiedy ma na to ochotę, może poczuć się odrobinę wolna, może poczuć się niezależna, niestety a może stety dzięki prozie życia czyli windzie, która to unosi ją na 4 piętro. „Ewa, zróbmy sobie zdjęcie” – zapytałam – „Może z obsługą kawiarni? Pochwalimy się przed Naszymi, że jesteśmy mimo wszystko.”.
Najpierw przyszła Szefowa, wysłuchała i owszem, ale że czasu nie miała za nadto oddała nas w ręce Ewy, która okazała się szybko i sprawnie działającą przemiłą osóbką, dlatego też z szybkością błyskawicy zaproponowała gdzie i jak możemy zrobić zdjęcie.
Czas, jak to czas, szybciutko i cichaczem, niezauważony przesunął wskazówki zegara. Do domu na obiadek, godzina wybiła. Wracając do domu znowu w tramwaju rozdawałam ulotki, w których to była informacja, iż 1% z podatku, który oddajemy fiskusowi możemy przekazać na Nasze „Stowarzyszenie Nautica”.